piątek, 18 maja 2018

Od Rachel ,, Juśka zostaje pokryta c:"

Patrzyłam dziwnym wzrokiem na Yuri, stojącą w boksie. Ta się na mnie gapiła, jakbym miała zaraz miała zacząć robić coś ciekawego. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Yuri. Mam dla ciebie plany na przyszłość. - mruknęłam. Wcześniej zmówiłam się z Werylą. Chciała zaoferować krycie swoim koniem. Przyjęłam oczywiście. Mieszanina krwi będzie oczywiście dziwna ale... no cóż.
Braciszek pozwolił, więc... czemu by nie zkorzystać? Dawno chciałam pokryć konia, ale ojciec nie pozwalał, bo Juśka była PODOBNO ZBYT MŁODA. Po rocznej żałobie po jego odejściu chyba mogę za zezwoleniem Andy'ego wreszcie dopiąć swego. Wreszcie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do stajni.
- Szaszłyku... - patrzyłam z zastanowieniem na konia.
- Chmm? Tak, wszystko gotowe.
- Zaciesz! - krzyknęłam z uśmiechem tak głośno, że Bryza i Karin popatrzyły na mnie jak na wariatkę. Wzięłam krótką lonżę czy co to to było, i podpięłam do kantaru Yuri. Tak szczerze? Nie znałam się zbytnio na koniach. To ojciec miał na ich punkcie jakiegoś fioła. Do mnie jakoś nie przemawiały, aczkolwiek lubiłam moje pikne kuniki, które... w pewnym sensie wymusiłam od ojca. Wyszłam z klaczą na zewnątrz, dając jej kostkę cukru, by się trochę uspokoiła. Dzisiaj-całe szczęście, była w dobrym humorze.
- Za ile powinno być młode? - spytałam Weryli.
- 10/11 miechów - mruknęła
- Nie ma jakiegoś "eliksiru" na przyspieszenie? - mruknęłam pod nosem. Za bardzo przyzwyczaiłam się do gier, gdzie wystarczyło po prostu postarzyć zwierzę. Doszłyśmy do "stodoły" gdzie już czekał Ice, i mój brat.
- I po co ja się zgadzałam na stanowisko hodowcy... - mruknęłam, i weszłam dalej.

***Time skip***

Prowadziłam trochę zszokowaną Juśkę do boksu. Z zacieszem na twarzy. Obok mnie szedł Andy.
- Ty się nią teraz zajmujesz - mruknęłam - ja się nie znam.

<KTOSIU ODPISZ MI. TERAZ ZAPŁADNIAMY PASJĘ XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz